„Mustang z Dzikiej Doliny: droga do wolności” to kolejna propozycja filmowa na letnie dni dla małych i nieco większych dzieci. Drugą część przygód „Ducha” tym razem wyreżyserowała Elaine Bogan, znana m.in. z serii „Jeźdźcy smoków”.
Animacja od studia DreamWorks zachwyca przede wszystkim fabułą, wartką akcją, świetnymi dialogami i konstrukcją postaci. Cieszy także fakt, iż zwierzęta nie mowią tu ludzkim głosem a rzeczywiście są dzikie, trudne do ujarzmienia. Ten z pozoru mało ważny niuans sprawia, iż cała przedstawiona historia staje się bardziej wiarygodna, prawdziwa, trzyma w napięciu.
A wszystko zaczyna się dość niepozornie. Niesforna Lucky Prescott, po kolejnym figlu spłatanym dziadkowi, wraz z ciotką, Corą, opuszcza luksusową rezydencję i wyjeżdża na wakacje do Miradero, malutkiej miejscowości, w której niegdyś mieszkali jej rodzice. Tam Lucky spotyka swego tatę, Jima, który z powodu śmierci żony – Milagro Navarro – zmuszony był oddać dziewczynkę na wychowanie swojej siostrze i ojcu.
Już w podróży przez prerie Lucky zauważa stado dzikich mustangów, pędzących za jej pociągiem. Widok galopujących i zdeterminowanych koni wywołuje w niej silne emocje, daje się wyczuć, iż naszą bohaterkę łączy jakaś bliżej nieokreślona więź z tymi pięknymi i majestatycznymi mieszkańcami Dzikiego Zachodu.
Okazuje się, że Lucky, podobnie jak jej zmarła mama, do której zresztą wydaje się bardzo podobna, ma „dziką naturę”, jest odważna, wesoła wrażliwa i nie lubi przestrzegać zasad.
Dziewczynka szybko zjednuje sobie przyjaciół, z pomocą nowych koleżanek – Abigail i Pru Granger, udaje jej się okiełznać „Ducha” i zainteresować się jeździectwem.
Gdy jednak jej ojciec dowiaduje się o tym incydencie, zakazuje Lucky zbliżania się do koni. Przez te zwierzęta – jego zdaniem – zginęła właśnie Milagro.
Lucky, rzecz jasna, buntuje się i – mimo wszystko – nie rezygnuje z „Ducha”. Co więcej, znajduje „wspólny język” z całym stadem mustangów. Niestety – los bywa okrutny. Na konie, z chęci osiągnięcia zysku, zastawiają pułapkę źli ludzie.
Lucky, by uratować swych zwierzęcych przyjaciół, wraz z Abigail i Pru, podejmuje się w zasadzie niemożliwego: przeprawy przez groźne wzgórza w celu odbicia uwięzionych mustangów.
Jak zakończy się ta niesamowita przygoda? O tym przekonacie się, wybierając się do kin. Jedno jest jednak pewne: ten obraz zapadnie Wam na długo w pamięci. My z Julią, 4,5-letnią kinomanką, zapisujemy go do kanonu najlepszych filmów familijnych.
Warto też zajrzeć na Netflix. Obejrzycie tam serial „Mustang Spirit” powstały na podstawie produkcji nominowanej do Oscara: „Mustang: Duch Wolności”.
Zebrała: osa
Źródło zdjęć: cinema-city.pl, multikino.pl