Pociągam łyk bezcukrowej koli ze sklepu z płazem w nazwie. Odnowione kamienice wyglądają dziś dużo lepiej. Może to słońce plus odpowiednia temperatura, może łaskawość spowodowana tajnymi składnikami koli. Opieram się ramieniem o latarnię, nonszalancko krzyżuję nogi. Gdyby nie różowe spodnie, strój w ogóle, byłby to obrazek z lat 20-tych.
Fontanna szumi w oddali, lekka bryza z niej dociera aż pod latarnię, dzieci pokrzykują radośnie zmoczone wodą do majtek, na ławce śpi pijany w sztok, cuchnący żul. Mój osobisty, poza fruwającymi jak parszywa wersja gołębia papierkami, symbol Śródmieścia. Dzwonię do Straży Miejskiej. Jej siedziba – 50 metrów od pijanej sypialni, w rogach rynku monitoring – kamery z głowicami obrotowymi i pewnie sporym zoomem.
Kilka sygnałów, myślę o rezygnacji, przecież takie dzwonienie nie w moim stylu, ale odzywa się dyżurny. Mówię poirytowany dopóki nie przyłapuję się na tym, że robię z siebie kolejnego, dzwoniącego do straży durnia.
Strażnik nie schodzi jednak ze znużonego tonu maniery zawodowej, ale świat zaczyna się powoli wyjaśniać. Przechodzę w tryb pytań.
Na razie nie ma patrolu, ale będzie, a monitoring to kto inny prowadzi i nie jest z automatu skomunikowany. Coś dla Adriana Zandberga, zatroskanego ostatnio nad komunikacją dla Wałbrzycha.
Po 16-tej zostało dwóch strażników na służbie, pytam „jak to?, ilu pracuje w sumie?” Około 50-ciu z dowództwem, kilku jest na punkcie szczepień. Przerost formy nad treścią pewnie, tona papierów, worek nabity administracją zamiast służby, czyli rak trawiący wszystkie „państwowe” produkcje. Sporo kasy, mała skuteczność. Trzeba pamiętać o tym, gdy się chce zrozumieć nie włączaną klimatyzację w autobusach jak słoikach ogórków małosolnych, czy pierwszy kasownik „na kartę” dopiero w 2021 roku. Odwrotny problem mają prywatne inicjatywy.
Nadjeżdża ten jedyny patrol. Wysiada dwóch publicznych funkcjonariuszy, jeden kieruje się do witryny sklepowej, w której półnagi mistrz tego skrawka ziemi popija coś z puszeczki.
Wchodzi do sklepu z płazem w nazwie. Może też po kolę. Mój żul śpi, a od rozmowy ze Strażą Miejską mija jakaś 15-ta minuta. Nie chce mi się już czekać.
Wałbrzych, moje miasto, co możemy turyście polecić w centrum? Rynek?
PL
fot. PL