Pusto. Staram się wskrzesić w głowie kilka iskier, które miałyby rozpalić jakąś idee, myśl. Nie za bardzo jednak wiem jak. Jestem zmęczony, oby nie wypalony, ale wciąż się zastanawiam co konkretnie z tym wszystkim zrobić. To jak pisanie książki, gdy brakuje weny.
Najpierw problem pojawił się w pierwszej fazie pandemii. Teraz martwimy się wojną. Ta jest punktem odniesienia, do właściwie wszystkiego. Skupmy się na sporcie. Zaczęło się od wniosku Polskiego Związku Piłki Nożnej i braku chęci gry przeciwko Rosji. Później pomimo niechęci wielu instytucji, presja ludzi zmusiła je do wykluczenia rosyjskich federacji sportowych. Po piłce przyszła kolej na siatkę, kosza, hokej. Później jeszcze sporty zimowe. Wykluczono ich też z paraigrzysk w Pekinie.
Generalnie społeczeństwo jest za tym, żeby rosyjski sport dusić jeszcze bardziej. Szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę oburzenie putinowskich zwolenników (aż dziw bierze, że tacy w ogóle są). Im wciąż wydaje się, że nic się nie stało i że przecież nie powinno łączyć się tych dwóch rzeczy. Jeśli tak, to jak wytłumaczyć wyzwiska, obraźliwe smsy, wypowiedzi w internecie, telewizji. Wypowiedzi rosyjskich gwiazd sportu. Ot choćby takie „niewinne” życzenie jednego z nich, cytuje:
„Jeszcze żyjesz podła szumowino? Mam nadzieje, że w końcu bomba spadnie na twój dom”.
Takie poranne powitanie rosyjskiego saneczkarza do ukraińskiego skeletonisty. Obaj startowali na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie.
Osobiście uważam, że w tych czasach, świat mógł zrobić tylko jedno. Należało wykluczyć wszystkich sportowców. Rosja nie szanuje nikogo. Władze organizują doping. Podają go nawet dzieciom. Niemożliwe? Wystarczy przypomnieć sobie ostatnią aferę 15-letniej łyżwiarki z Pekinu.