Internetowy konflikt, ze swojej natury, przynosi korzyści. Stronie agresywnej, stronie broniącej. Podgrzewa atmosferę. Niepewni upewniają się, chłodni rozgrzewają. Internetowe systemy promocji ciekawych równa się kontrowersyjnych treści młócą czerwone bajty. Kciuki, serduszka, sygnały wsparcia i groźne minki sypią się po okolicy jak kurz z czarnoborskiej kopalni odkrywkowej.
Tęczowe bociany, które wałbrzyszan obchodziły tyle, co sam teatr obok którego stoją wyrosły na wojenne trofea za sprawą jednego wpisu portalu aspirującego do rangi brukowej – Walbrzych24, lubującego się we wzbudzaniu sensacji, zgodnie zresztą z wątłą estetyką jego „don padre”.
Jest to jakby dyskusja, jest to jakby kontakt, jakaś skrajna rozmowa i te korzyści, że w ogóle coś się o zagadnieniu tęczy w mieście jednego głosu mówi. Jest też, z tą protezą dyskusji, jeden problem i nazywa się nienawiść. Motor rangi sportowej gdy tylko w sferze publicznej staje się tęcza. Motor? Kula śnieżna. Większa i większa, aż nie będzie dokąd uciekać. Tak, jak już bywało, jak kołem się toczy. „Stop this train”.
Tak, otwarto w Sokołowsku jeden z ważniejszych festiwali – Hommage à Kieślowski. Z pompą należytą i dostrzeżono to w kraju ułanów. Ale kogo to interesuje gdy stoją tak te tęczowe bociany.
zdjęcie pixabay