Niepocieszony Rodrigo Labre musiał przyjąć na klatę przegraną na punkty z Michałem „Szczupsonem” Leśniakiem podczas gali Tymex Boxing Night. Wałbrzyszanin, mimo chwili kryzysu, w piątej rundzie pokazał charakter w walce z niewygodnym ekwadorskim przeciwnikiem. Leśniak po wygranej walce oświadczył się na ringu.
Zawodnicy w pierwszej rundzie wykazali się sporą energią, próbując przewidzieć sposób postępowania przeciwnika. Druga runda z kolei dała nam przedsmak prawdziwego starcia tytanów. Leśniak musiał przyjąć kilka ciosów – w tym prosty na brodę, a mimo to był w pełni sił, jakby w ogóle nie odczuł danych mu razów. Ponadto wałbrzyszanin odwdzięczył się kilkoma uderzeniami w korpus, stawiając na lewy sierpowy. W trzeciej rundzie Rodrigo Labre atakował wieloma ciosami na gardę, pokazując swój temperament. „Szczypson” odpowiedział zdecydowanie i pewnie – sięgnął go, poszedł za ciosem. Doszło do kilku wymian pomiędzy bokserami. W czwartej rundzie „Szczupson” zaczął „tańczyć” w ringu, szukając rozwiązania w kombinacji ciosów.
Labre z kolei, mimo drobniejszej budowy ciała, nie zwalniał tempa, demonstrując co jakiś czas siłę swoich uderzeń. Warto dodać, że styl jego walki odbiega od ułożonych europejskich bokserów. Piąte starcie, a tym samym druga połowa, również cechowały się tempem natarcia Ekwadorczyka, który cały czas próbował – zarówno bokiem, jak i środkiem ciosów – sięgnąć Leśniaka. Po ciosie zadanym w brzuch, Michał padł na matę. Oponent wygrał rundę 8 do 10. Cios za cios, wymian było wiele. Dramaturgia walki stawała się coraz bardziej widoczna w szóstej rundzie. Tu zaczął wracać refleks Michała Leśniaka. Labre nadal próbował kombinacji ciosów, Leśniak nie pozostawał mu dłużny. „Szczupson” w przerwie przed rundą siódmą już nie siadał w narożniku.
Kolejna runda udowodniła zaś, że Michał jest wytrzymałym zawodnikiem, nawet przy walce z tak niewygodnym i nieszablonowym przeciwnikiem za jakiego uchodzi Labre. Przed ostatnią rundą było widać mobilizację w obu narożnikach. Michał próbował mniej wdawać się w bójki, a bardziej sięgnąć przeciwnika dobrym i skutecznym ciosem. Udało się dojść prawym sierpem na pięćdziesiąt sekund przed końcem. Ale Ekwadorczyk walczył nadal, choć otrzymał poprawkę lewym ciosem. Kibice dłuższą chwilę musieli poczekać na końcowy werdykt, gdyż Labre miał problemy ze zdjęciem rękawic. Ostatecznie Leśniak jednogłośnie wygrał na punkty. Po werdykcie, wałbrzyski bokser oświadczył się na oczach całej Polski. Gratulujemy obydwu wygranych! Dodajmy, iż po wszystkim nasz mistrz przyznał się do tego, że walczył z zapaleniem oskrzeli i kontuzją ręki, której nabawił się w sparingu przed walką.
Paweł Szpur
foto: /www.facebook.com/Szczupson/photos