Z prezesem szczawieńskiego klubu sportowego MKS Szczawno-Zdrój i działaczem społecznym rozmawiał Paweł Szpur
Zanim porozmawiamy o tym, co dzieje się w klubie, wróćmy do twojej historii. Działałeś społecznie na rzecz swojej miejscowości zanim zacząłeś pełnić funkcję prezesa.
Dokładnie – tak. Moja przygoda ze Szczawnem, a dokładnie z MKS-em Szczawno-Zdrój zaczęła się w 2016 roku. Powstała w Szczawnie nowa sekcja koszykówki, którą prowadzi Bartłomiej Józefowicz. Do Szczawna przyszedł również Michał Borzemski, który był trenerem w Górniku Wałbrzych W związku z tym, że mój syn trenował koszykówkę w Górniku, postanowiliśmy, że też przyjdziemy tu – do Szczawna-Zdroju. Syn dalej będzie trenował pod okiem Michała, a ja pomogę chłopakom rozkręcić tę sekcję, jeśli chodzi o medialność, żeby o koszykarskim MKS-ie było głośno. Zostałem w sekcji koszykówki 3 lata. Zajmowałem się sprawami medialnymi, prowadziłem Facebooka, zajmowałem się reklamami, broszurami, wszystkim tym, co wiąże się z marketingiem i reklamą. Te trzy lata szybko minęły. Po trzecim sezonie postanowiłem wspomóc piłkarzy. Zmienił się w Szczawnie zarząd w klubie. Chłopakom brakowało takiej osoby, która by im rozhulała medialnie klub. Postanowiłem ich wspomóc, stworzyłem stronę www MKS-u, pojawiałem się na meczach. Robiłem fotorelacje, kontaktowałem się z mediami, stworzyłem ofertę dla sponsorów. W klubie jestem do tej pory, teraz na trochę innym stanowisku. Niestety – nie starczyło czasu, by wrócić do sekcji koszykarskiej, ponieważ wszyscy członkowie zarządu pracują społecznie dla klubu. Mamy swoje rodziny, pracujemy, więc nie było już czasu, aby pogodzić sekcję piłkarską i koszykarską.
Tu chciałbym postawić kropkę, bo w międzyczasie „uciekła” nam akcja z pozyskaniem dla Szczawna-Zdroju defibrylatorów. O co chodziło?
Dzięki mojej osobie do Szczawna-Zdroju trafiło 11 takich defibrylatorów. Można powiedzieć w dwóch akcjach. Za pierwszym razem był to jeden defibrylator, który w chwili obecnej jest na hali przy ulicy Słonecznej. Było to dla mnie szczególne wydarzenie, ponieważ ten defiblyrator przekazał mój wujek. Taki sprzęt uratował go na lotnisku w Pyrzowicach. Wujek wyjeżdżał na wakacje, zasłabł, dostał zawału, potrzebna była szybka reakcja, między innymi przy użyciu AED. Wujek przeszedł to ciężko, ale do chwili obecnej żyje i ma się dobrze. Serdecznie pozdrawiam wujka. Firma, która zaopatrywała lotniska w defibrylatory prowadziła akcję, w ramach której uratowanej osobie przekazywali taki sprzęt. Wujek postanowił przekazać ten defibrylator do Szczawna-Zdroju.
A pozostałe?
Jescze dokończę. Udało nam się przeprowadzić szkolenie wśród dzieci z pierwszej pomocy, zarówno z klubu, jak i ze szczawieńskiej szkoły. Wówczas zdałem sobie sprawę, że nasze życie jest bardzo kruche, jednak z drugiej strony, przy odrobinie wiedzy i sprzętu, każdy z nas jest w stanie uratować ludzkie życie. W związku z tym, że piszę różne projekty dla klubu, monitoruję media pod kątem projektów, zacząłem też przeglądać również te z pierwszą pomocą. I udało się w 2018 roku znaleźć taki projekt, który organizowała firma PZU. Dostaliśmy wsparcie na 10 defibrylatorów, a także na przeszkolenie 210 osób z pierwszej pomocy.
Gdzie te defibrylatory trafiły?
W wiele miejsc. Mamy ten pierwszy na hali sportowej, mamy na boisku, jest na Słonecznej Polanie, w Urzędzie, w Domu Zdrojowym, w Bibliotece, w Pijalni Wód Mineralnych, a także w Dworzysku czy Azalii oraz w szkołach.
Tym bardziej, że do uzdrowiska przyjeżdżają kuracjusze seniorzy.
Dokładnie tak. Mamy w odległości kilkuset metrów kilka tych defibrylatorów. Nie zapominajmy, że mamy 210 osób przeszkolonych z obsługi tych defibrylatorów, co oznacza, że po naszych ulicach chodzą potencjalni ratownicy.
Kiedy powiedziałeś TAK? Zgadzam się być prezesem MKS-u.
Ogólnie jestem prezesem zarówno piłkarskiego, jak i koszykarskiego MKS-u, ponieważ jest to klub dwusekcyjny. W klubie byłem cały czas, blisko byłem poprzedniego prezesa – Krzyśka Twardyjewicza, blisko byłem z Pawłem Pilarczykiem. Dużo dla klubu robiłem, więc byłem blisko tego wszystkiego. Pod koniec poprzedniego roku Krzysiek zaprosił mnie na rozmowę. Powiedział, że z przyczyn osobistych nie może pełnić dalej tej funkcji i zaproponował moją kandydaturę. Ja się zgodziłem, zarząd się zgodził. I tak się stało, że do dnia dzisiejszego jestem prezesem MKS-u.
Dziękuję za rozmowę.
W dalszej części wywiadu nasz gość opowiada o tym na czym polega jego praca w klubie, czy czuje niedosyt z powodu zajęcia II miejsca w lidze i jak wygląda szkolenie młodzieży w MKS. Zeskanuj kod i oglądaj pełen wywiad.