Czy pandemia może być wytłumaczeniem dla lekarzy, na odmowę wykonania swojej pracy? Wydaje się, że nie, ale… Zacznijmy od początku.
Zadzwoniłem dzisiaj do przychodni z prośbą o umówienie terminu na wykonanie bilansu 7-latka. Dziecko dostało skierowanie ze szkoły z wyznaczoną datą graniczną na oddanie dokumentu. Okazało się, że niestety takiego badania nie zrobimy. Na pytanie dlaczego? Bo jest pandemia. Na drugie pytanie: Co mam powiedzieć w szkole, zdenerwowana pani po drugiej stronie słuchawki zasugerowała, żebym powiedział to, co usłyszałem – czyli: „Bo jest pandemia.”
Ok. Wydaje się, że to normalne, ale czy tak jest faktycznie? Czy rzeczywiście można w ten sposób odpowiadać na każde pytanie? Zdecydowałem się zainicjować rozwiązanie drugiego problemu. Syn trenuje piłkę nożną w klubie z certyfikacją Polskiego Związku Piłki Nożnej, który wymaga od dzieci badania i wpisu do Karty Sportowca. Jaka była odpowiedź? Nie robimy tego. Dlaczego? Bo jest pandemia.
Ok. Proszę więc o wystawienie skierowania do lekarza specjalisty. W odpowiedzi słyszę zdziwienie i pytanie, a po co to panu? Staram się jeszcze grzecznie tłumaczyć, że inaczej będę musiał zapłacić za wizytę 100 złotych. Pani w recepcji nadal zdziwiona, chce nas skierować do innego miasta i lekarza, który również niekoniecznie jest tym właściwym. Dalej tłumaczę, że przecież taki lekarz przyjmuje również w Wałbrzychu. Moja rozmówczyni nie rozumie jednak tego co słyszy, ale dalej brnie w kierunku swojej wizji przyszłości. Swoją wypowiedź kończy jednak stwierdzeniem, że moją prośbę zapisze, ale nie wie czy lekarz wystawi takie skierowanie.
Jak tu żyć? Pandemia i problem z nią związany jest bardzo ważny, ale czy musi przesłaniać zdrowy rozsądek, a nawet kulturę bycia? Obawiam się, że może dojść do takiej sytuacji, że kiedy już się uporamy z zagrożeniem, to nawyki z tego okresu zostaną nam na zawsze.
zdjęcie: pixabay.com