Koty widzą rzeczy, których my ludzie nie zauważylibyśmy nawet, gdyby usiadły nam na środku nosa. Widzą nasze nieprzespane noce wraz z ich powodami, włosy siwe lęgnące się pośród bardziej wytrzymałych towarzyszy, w końcu szczęścia nasze też liczą na poduszeczkach swoich delikatnych łapek. I nawet to, że płaszczyzny snów naszych przeplatają się ze sobą nielinearną ciągłą na wykresie ludzkiego niewyspania uważam za fascynujące.
I tak nam mijają nasze puchate lata wspólne, które my ludzie w swojej nieskończonej ułomności bierzemy za wieczne. Nie myśli się przecież o nieuchronnym, kiedy ręce pełne futra, łapek długich i kształtów zawsze znajomych w otchłani nocy ciemnej. A kiedy umierają, nasze serca zapadają na nieuleczalną chorobę, która toczyć nas będzie po sam kres. I te ciągle puste człowiecze ręce. Nieczynne. Co z nimi teraz zrobić? Studnie bezdenne, bez kropli wody, wiecznie suche.
Ostatnio pisarz, którego lubię podzielił się na forum pewną obserwacją. Napisał, że grudzień to zawsze czas, kiedy przychodzi do niego pocztą kalendarz na kolejny rok, a on zastanawia się wtedy, czy to może już ostatni. Przypomniało mi to, że ja też gładząc nietknięte jeszcze strony nowych kalendarzy zastanawiam się, co wypełni ich niewyśnione jeszcze stronice, jaki rachunek wystawi mi ten Nowy, czy będzie mnie stać na wszystkie jego fanaberie.
Przy marcu i kwietniu mrugamy do siebie zawadiacko. Jaki był stary rok? Dziwny, lecz dobry. Pełen strachu, ale też nadziei. Nie myśląc przez chwilę o tym wszystkim, z czym przyszedł, zachowywał się chyba całkiem przyzwoicie i gdyby nie te wygłupy na końcu przybilibyśmy sobie po piąteczce. A tak to ręce po kieszeniach chowam, oczy mgłą mi zachodzą częściej niż zwykle, szukam wciąż ciebie malutka, miejsce na poduszce ci przez sen robię długo w noc. I wciąż, pośród tych pierwszych makro sekund nad ranem, dziwię się, że nie przyszłaś.
WIĘCEJ WIADOMOŚCI
Nowi dyrektorzy w ośrodkach kultury
Stara Kopalnia zaprasza przewodników i pilotów wycieczek
Chodź, pomaluj mój świat