Rozpoczynają się wakacje i co roku powraca ten sam temat: nad Bałtykiem znów drogo. Ale czy faktycznie? Czy w czasach koronawirusa i poluzowania obostrzeń restauratorzy i hotelarze próbują odrobić straty z lockdownu?
Jak to jest?
Wakacje w kraju planuje spędzić około 47 proc. Polaków. Z kolei na wybór letniego wypoczynku, zarówno w Polsce, jak i za granicą, wskazuje 12 proc. osób. Natomiast 6 proc. respondentów zamierza spędzić urlop wyłącznie za granicą. Tak wynika z badania ARC Rynek i Opinia. Łącznie w 2021 r. na brak planów wakacyjnych wskazuje 23 proc. Polaków. To zdecydowanie mniej osób niż przed rokiem. Wtedy na wakacje nie wyjechało 54 proc.
Ile za nocleg?
Z sieci można dowiedzieć się ile kosztuje pobyt nad morzem i gdzie udać się najlepiej na wymarzony odpoczynek. Okazuje się, że koszty urlopu rosną nie tylko w modnych kurortach. Co roku taką analizę przedstawia portal nocowanie.pl, porównując przeciętne ceny noclegów nad morzem w ostatnich trzech latach. Obecnie jest drożej. Tańsze kwatery za kilkadziesiąt złotych od osoby są już dawno zajęte. Portal podaje, że wzrosty cen to około dziesięć procent w miejscowościach typowo turystycznych. Za tygodniowy pobyt nad morzem czteroosobowa rodzina wyda dużo – z pewnością ponad 1000 złotych. Jeszcze drożej jest w dobrych hotelach. W serwisach rezerwacyjnych coraz trudniej o dobrą ofertę noclegu nad polskim morzem w okresie wakacyjnym. Na przykład w lipcu za dziesięć nocy w kołobrzeskim Marine Hotel by Zdrojowa za dwie osoby zapłacimy według ofert internetowych około 8 tysięcy złotych, natomiast w Sopocie w hotelu Sopot Marriott Resort & Spa koszt oscyluje w granicach 9 tysięcy złotych.
Dlaczego ceny rosną?
W tym roku wzrosły wyjątkowo ceny za nocleg. Jest to wartość wzrostu o około 10 procent, czyli mniej więcej 100 złotych z wyżywieniem. Dlaczego tak się dzieje? Nie chodzi tu tylko o odrobienie strat z lockdownu. Po prostu wzrosły koszty dodatkowe, takie jak pensje dla pracowników, opłaty za media, podatki. Przedsiębiorcy płacą również do tego 12 procent dla serwisu noclegowego. Problemem jest także kadra. Pensja 18 zł za godzinę? Nic podobnego. Młodzi, wykształceni, znający języki nie będą pracować na recepcji za mniej niż około 4 tysiące złotych netto. Warto zauważyć również, że obiekty hotelarskie muszą być modernizowane. Drożeją materiały budowlane. Dla przykładu gazobeton w marcu kosztował 5 zł, dzisiaj już dwa razy tyle. Miedź i stal poszły w górę. Ludzie mają „nóż na gardle”, chcą doprowadzić inwestycje do końca, więc nawet nie negocjują z fachowcami. Turystyka to jest żywy organ, który cały czas musi podwyższać standard, jeśli chce przyciągać ludzi.
Jak jest w gastronomii?
Średni posiłek obiadowy może sięgać nawet 80 złotych. W internecie możemy znaleźć zdjęcia paragonów klientów, którzy jedli w knajpce w Kołobrzegu, i to nawet nie nad samym morzem. Jak można się było spodziewać, najdroższa jest ryba. Za kilogram dorsza z pieca trzeba zapłacić 140 złotych. Porcja, którą dostał właściciel paragonu to 44 dag. To z kolei przełożyło się na 61,60 zł za rybę. Reszta składników, która znalazła się na talerzu miała dość „standardowe” ceny. 150 g frytek to koszt 8 złotych, a surówka – 7 zł. Warto zaznaczyć, że piszemy o porcji dla jednej osoby. Gdyby posilić się chciała cała rodzina, na rachunku mielibyśmy już z pewnością kilkaset złotych. Do tego dochodzą jeszcze inne przysmaki: gofry, lody, kebab. Jedno jest pewne: jadąc z rodziną nad morze trzeba zabrać gruby portfel.
Zebrał i opracował:
Paweł Szpur
gazeta@30minut.pl
Źródła i cytaty:
https://kb.pl/porady
https://www.money.pl
https://tvn24.pl/biznes
https://www.bankier.pl
https://podroze.onet.pl
https://podroze.onet.pl
trojmiasto.wyborcza.pl