Mecz z udziałem Nysy Kłodzko potrafią zaskakiwać. Trudno z góry zakładać jak może przebiegać mecz. Tym razem boleśnie przekonali się o tym podopieczni trenera Wojciecha Błażyńskiego. Górnik Nowe Miasto wraca do domu bez punktów.
Do przerwy oglądaliśmy przede wszystkim mecz walki. Sporo działo się przy okazji stałych fragmentów gry, ale pierwszego gola gospodarze zdobyli po indywidualnym błędzie. Na wyrównanie czekaliśmy niemal do końca połowy.
Mecz od początku wyrównany, dużo walki w środku pola, w pierwszej połowie zagrożenie z obu stron głównie po stałych fragmentach. Tracimy bramkę w 25 minucie po przypadkowej stracie piłki w pobliżu pola karnego, gospodarze wychodzą na prowadzenie. Pod koniec pierwszej połowy bramkarza Nysy pokonuje Mateusz Wroczyński i na przerwę schodzimy z remisem – mówił bramkarz Górnika.
Gol do szatni miał podbudować wałbrzyszan. Nieoczekiwanie jednak, gole zdobywali już tylko piłkarze Nysy.
W drugiej części spotkania mieliśmy delikatną przewagę, lecz zawsze brakowało ostatniego podania, przyjęcia w polu karnym lub wykończenia. Gospodarze szukali swoich szans w kontratakach, co jakiś czas zagrażając naszej bramce i dopięli swego w 80 minucie spotkania. Kilka minut później zespół z Kłodzka po raz kolejny przejmuje piłkę w pobliżu naszej bramki i wyprowadza ostateczny cios. W ostatnich minutach, próbowaliśmy strzelić bramkę kontaktową, lecz rywale nie pozwolili nam na stworzenie większego zagrożenia pod ich bramką, dodatkowo kilkukrotnie dochodzili do dobrych sytuacji po szybkim ataku. Podsumowując, uważam że mecz był wyrównany, aczkolwiek to zawodnicy gospodarzy, szczególnie w drugiej połowie byli bardziej konkretni w swoich atakach, więcej razy próbowali kończyć swoje akcje strzałami i w mojej opinii zasłużyli na 3 punkty – mówił po meczu Fabian Chrebela.