Studio Espresso z Karoliną i Waldim Zalas, artystycznym małżeństwem naszego regionu – zarówno plastycznym, jak i muzycznym – rozmawiał Paweł Szpur
To chyba nie przypadek, że jako artystyczne dusze tworzycie związek małżeński. Jak się poznaliście?
Karolina: Muzyka nas połączyła, ponieważ trzy lata temu miał się odbyć koncert „Wolnej Grupy Bukowina”. Ja jako osoba nie posiadająca auta, strasznie chciałam się dostać na ten koncert. A że są takie możliwości jak facebook, można napisać post i poszukać osób, z którymi można pojechać jednym autem, ekologicznie i ciekawie.
I znalazł się gentleman, który chciał podwieźć?
Karolina: (śmiech) Tak, znalazł się gentleman.
Waldi: (śmiech) znalazł się Saren za autem.
Karolina: Porwał mnie już tydzień przed koncertem i tak zostaliśmy razem.
Przejdźmy zatem dalej. Jesteście małżeństwem. Jak to się stało, że zaczęliście razem tworzyć. Wiem, że grałeś na bębnach?
Waldi: Tak, ja gram już dość długo na bębnach. To są takie różne etapy w moim życiu. W momencie jak poznaliśmy się z Karoliną, wprowadziła się do mnie do domu. Jak to kobieta – uwielbia porządkować sprawy wszelakie, zaczęła zaglądać pod moją nieobecność w różne zakątki i szuflady i „wykopała” moje teksty. Było one cyklicznie pisane od wielu lat. Pewnego dnia wróciłem z pracy do domu, patrzę – Karolina ma w ręku gitarę, ma jakieś kartki i zaczyna śpiewać. Zaczynam słyszeć swoje wiersze, które zaczynają być piosenkami. Tak się zaczęło wspólne muzykowanie.
To jak możemy nazwać wasz styl muzyczny, to co tworzycie?
Karolina: Przede wszystkim jest to muzyka bardzo spokojna, taka poezja śpiewana, ale przeplatana muzyką etniczną. Jak to Waldi mówi: „muzyka drogi”.
Waldi: Muzyka drogi, teksty dotyczą często wędrowania. Instrumenty, których używamy – staramy się, aby nie były zbyt skomplikowane. Gitara plus instrumenty rytmiczne, bębny i wszelakie przeszkadzajki – w tą stronę idziemy. Poszukujemy relaksu w muzyce, żeby tekst niósł swoją treść, ale też żeby muzyka łagodziła i wprowadzała w fajny klimat.
Jak odbywa się proces tworzenia? W domu? Sąsiedzi nie są źli na was?
Karolina: Jak mieszkaliśmy jeszcze w Pieszycach to mieliśmy spokój tworzenia, ponieważ nie mieliśmy za dużo sąsiadów, a na dole mieszkał Pan, który nie dosłyszał. Mieliśmy swobodę działania. Teraz po przeprowadzce do naszego kochanego Wałbrzycha troszeczkę zmieniło się to i musimy przyciszać głośniki. Robimy już próby z nagłośnieniem. Nasza twórczość powstaje w ten sposób, że ja biorę tekst i tworzę muzykę. Często wysyłam takie prowizoryczne amatorskie nagranie do Waldka do pracy, gdzie w międzyczasie to odsłucha, ale zazwyczaj jak wróci do domu. I w taki sposób to powstaje, później są pierwsze próby.
Oprócz muzyki, tworzycie również prace plastyczne. Skąd takie pasje?
Karolina: Dla relaksu zajmuję się makramą, ale przede wszystkim zajmuję się malarstwem i rysunkiem. Tworzę sobie taką małą galerię w domu.
Dziękuję za rozmowę.