Może by je tak przenieść do gmin ościennych, a może najlepiej do Wrocławia? Inne budżety, może nam ktoś zasponsoruje gwiazdy przez duże „G” (i darmowy transport;), a nie jakieś tam lody Bambino czy tę, co już nie wie, co ze sobą zrobić i jak śpiewała, tak jeszcze pisze książki. Pewnie dla kolejnych walizek hajsu! Co ona z nimi zrobi?
Głodnym dzieciom by oddała, a nie cuduje z wizerunkiem… Przerysowałam? A ile razy spotykacie się z takimi komentarzami pod wieloma informacjami z bliskiego i dalszego świata?
Nie, nie w takim tonie miałam zacząć poświąteczny felieton, tym bardziej, że mój entuzjazm na wieść o powrocie Dni Wałbrzycha, po dwóch covidowych latach, nadal jest ogromny. I te dziwne komentarze na różnych portalach nie są w stanie go zgasić. Co faktu nie zmienia, że narzekać to my lubimy. Napawamy się tym, że komuś dowalimy, obśmiejemy. No jara nas to okrutnie. Zamiast tę energię spożytkować choćby na to, by posłuchać twórczości gości, których do Wałbrzycha zaprosiliśmy. Albo cokolwiek innego, co sprawia nam przyjemność.
Jestem fanką Vito Bambino, a Nosowską za jej charyzmę kocham. I tę sprzed lat, Kaśkę z Hey, i tę, której teksty z felietonów czytam na pogodę i niepogodę. Małgorzata Ostrowska to nie moje klimaty, ale pokuszę się o tezę, że tak właściwie to trio zaspokaja każde pokolenie. W naszym domu muzyka ma duże znaczenie, słuchamy głównie polskich artystów, kupujemy płyty i radujemy się na każde spotkanie na żywo. I jako nieznawca muzyki, a jej przeciętny odbiorca cieszę się, gdy wychodzi ona do ludzi, gdy ktoś się narobi i podsuwa nam to za darmo pod nos. Bo tak, organizacja wydarzeń to nie jakaś tam zabawa.
Oczywiście, jest ich pewna powtarzalność, schematy się nie zmieniają, niektóre z imprezy na imprezę są coraz bardziej dopracowywane, a z innych rozwiązań organizator rezygnuje. Do tego dochodzi wiele aspektów, nad którymi w ogóle nie myślimy – osobowych mocy przerobowych, technicznych, finansowych, od tego, kto przyjedzie zależą też wolne terminy artystów, a w czasach, w których covid raz jest, a raz go nie ma, dość trudno planować wydarzenia, a te o większej randze nie są przecież opracowywane z dnia na dzień.
Widuję też komentarze, że w Starej Kopalni się nic nie dzieje. A jak się dzieje to chcemy, by koncerty były w innych częściach miasta, nie zastanawiając się, że Centrum Nauki i Sztuki w takim celu właśnie powstało. Z pełnym zapleczem, które nas zaspokoi – toalety, gastronomia, parking, które są na miejscu i nie trzeba ponosić dodatkowych kosztów z tytułu ich braku w innych zakątkach Wałbrzycha.
Liczę, że 27 i 28 maja widzimy się na placu eventowym Starej Kopalni, bo tak jak śpiewa Vito w swoim najnowszy singlu to już – poszło! Niech więc idzie z naszym optymizmem.