Oglądałem inne wariacje tej wystawy w Polsce i ta wersja, dzięki galerii w zamkowych murach, jak i pieczołowitości przygotowania… „wygrała”. Niektórym zależało bardzo (radość) i udało się zobaczyć ją w ostatnich promieniach wałbrzyskiego słońca, jeszcze w niedzielę.
Rozmawialiśmy chwilę później z Brachem. Że niechcący, w czasach zwrócenia uwagi na nadwyrężony ekosystem i życie tych pszczelich istot, może okazać się, że artysta stanie się sławny z taką wystawą, i że czasem to dobrze, czasem to źle, taka sława. U Stanisława, jeśli przyjdzie, na pewno i tak nie będzie ona jak u spalających się szybko w atmosferze lajków i innego cyfrowego uwielbienia, sezonowych, wyciskanych jak cytryna, gwiazd.
Wystawa i tak mówi o upadku, więc sława jej niegroźna. Upadek jest smutny i przykry, my przykrości nie chcemy, niech przykryje ją lukrem jakakolwiek różowa wymówka.
Więcej Stanisława Bracha – wywiad na facebooku: Wałbrzych – tu #nicsięniedzieje.
Co w weekend?
Trwają: Góry Literatury, Festiwal Sztuki w Jedlinie, kino plenerowe w Harcówce, wernisaż w tym samym zamku, w tej samej galerii i będzie to dobre malarstwo.
Na horyzoncie już Hałda Jazz 2021 od 6 sierpnia, a bilety już w sprzedaży.