Jeżeli chodzi o kluby piłkarskie w Polsce nie mam żadnego, o którym mogę powiedzieć, że mu kibicuję. Na pewno zawsze kibicuję polskim klubom w rozgrywkach europejskich bez wzgledu czy są z Warszawy, Łodzi, Poznania czy Krakowa. Bardzo kibicuję natomiast klubom, które wprowadzają profesjonalne standardy zarządzania, zarówno od strony organizacyjnej jak i sportowej. Dlatego dzisiaj moim ulubionym klubem w Polsce na szczeblu centralnym jest absolutnie Raków Częstochowa.
Powinien być wzorem dla innych ekstraklasowych klubów, w tym tych z większymi budżetami, jak również dla tych mniejszych z niższych lig, mających w planach budowę solidnej pozycji na piłkarskiej mapie Polski. Przykład Rakowa jest tym bardziej cenniejszy dla polskiej piłki, że Raków jest klubem z pierwszoligową przeszłością, który jak niejeden znany klub w Polsce przeszedł załamanie organizacyjne i musiał się odbudowywać praktycznie od dna ligowej hierarchii. Dość często na łamach „30 Minut” krytykuję zarządzanie polską piłką klubową, szczególnie to (o czym też kiedyś pisałem), że pieniądze w niej są (oczywiście nie na wygrywanie Ligi Mistrzów ale na regularną grę w fazie grupowej) tylko są fatalnie inwestowane, bez żadnego pomysłu, bez długofalowej wizji, bez nacisku na szkolenie itd..
Raków dysponując budżetem prawie trzykrotnie mniejszym niż Legia i Lech osiąga lepsze wyniki od tych drużyn a przede wszystkim gra stabilnie i powtarzalnie, małymi krokami ciągle idzie do przodu. Właściciel Rakowa i sponsor Sławomir Świerczewski bardzo racjonalnie inwestuje środki, stawia nie na horendalne kontrakty dla pseudogwiazd ale przede wszystkim na inwestycje w know how, którego głównym elementem jest trener Marek Papszun pracujący z tym klubem od pięciu lat i, który przebył z nim drogę od 2 ligi do wicemistrzostwa i Pucharu Polski. Zimą spekulowano przy okazji kłopotów Legii o objęciu warszawskiej drużyny przez tego szkoleniowca. Świerczewski stwierdził, że finansowo przebije każdą ofertę „Wojskowych”. Inwestowanie właśnie w taką wartość ma sens!