Chciałbym cofnąć się do czasów, kiedy mimo problemów zdrowotnych postanowiłeś walczyć i to właśnie poprzez sport. Jak to się stało, że trafiłeś do świata koszykówki na wózkach? Tak jak powiedziałeś – po wypadku w 98 roku, który przerwał początek mojej przygody z koszykówką w Górniku Wałbrzych. Grałem dwa sezony w II lidze, wypadek pokrzyżował plany. Nawet nie wiedziałem, że jest taka liga w Wałbrzychu na wózkach. Oni bardziej dowiedzieli się o mnie, że taki koszykarz miał wypadek. Heniu Fortoński zadzwonił do mnie, teraz jeszcze gra, znana postać w Wałbrzychu i zaproponował treningi. Treningi odbywały się na „Hali Teatralnej”, do której miałem wcześniej sentyment bo cały czas tam trenowałem jako junior Górnika Wałbrzych. Spróbowałem, ale było ciężko. Poszedłem na ten trening ale miałem około roku przerwy. Później zacząłem drugi raz, bo rehabilitacja i plany, że może jeszcze wstanę. Jednak w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że chyba lepiej będzie przez sport to zrobić. Tak się zaczęło, zdobyliśmy Mistrzostwo Polski jako Ipel Start Wrocław, trenowaliśmy w Świebodzicach. W 2003 roku udało mi się wyjechać za granicę do Niemiec do Zwickau, to była drużyna zawodowa. Tam grałem 20 lat. Tu chciałbym Ci przerwać. Jesteś utytułowanym zawodnikiem w Europie, ale jak to było przystosować się do nowych warunków i nowej drużyny? Ciężko? Było ciężko, już w Wałbrzychu, ale bardzo to mi pomogło bo obcowałem z ludźmi niepełnosprawnymi. Tak jak podkreślam, żarty z tej niepełnosprawności, to było coś innego niż jak osoby pełnosprawne widzą osoby niepełnosprawne. To było coś naturalnego. Później ciężko było przestawić się na wyjazd za granicę, bo to inna kultura i inny język. Chciałem podnosić swoje umiejętności do reprezentacji Polski. Te wszystkie wyjazdy jak i Paraolimpiada w 2012 roku to przeżycie do końca życia. Nie każdemu sportowcowi udaje się wystąpić na Paraolimpiadzie. Jak wyglądała ta cała ścieżka od klubu do reprezentacji? Do reprezentacji byłem powołany jako zawodnik szybciej niż wyjechałem za granicę. W 2000 roku pierwszy raz pojechałem na turniej na Cypr. Może bardziej na wyrost, bo wiedzieli, że jestem byłym koszykarzem. Ten rzut został, pewnych rzeczy się nie zapomina – mechaniki. Od 2001 roku od Mistrzostw grupy B awansowaliśmy do Mistrzostw grupy A. Od 2003 roku do 2019 roku jako zawodnik reprezentowałem Polskę na Mistrzostwach Europy, Paraolimpiadzie i Mistrzostwach Świata. Jakoś automatycznie po zakończeniu kariery zaproponowali mi, żebym został trenerem. Czy w dyscyplinie, którą uprawiasz też trzeba przejść odpowiednie szkolenia i egzaminy? Trzeba mieć tak jak wszędzie jakiś kurs, podstawy. Niby teraz zwolnili z tego, ale wcześniej trzeba było mieć uprawnienia trenerskie, te najniższe chociażby. Ale nie ma takich wymogów jak w piłce nożnej czy licencje Pro A czy Pro B, są minimalne wymogi, bardziej kierowane doświadczeniem, które zdobywało się tyle lat jako zawodnik. Jak narodził się zespół Toyota Górnik Wałbrzych? To trwało chyba cztery lata. Ja jestem dwa lata tutaj. A zaczęło się od Arkadiusza Chlebdy, który jest przy Trans Górnik EU i był moim kolegą przed moim wypadkiem. Rozmawialiśmy, mój syn Olek trenował w Górniku Wałbrzych, często byłem na treningach. W pewnym momencie trenowaliśmy dużo na Aqua Zdroju jako reprezentacja Polski. Ja zaproponowałem Arkowi, czy nie zechciałby w tej reprezentacji podziałać i pomóc logistycznie, bo on na miejscu wszystkich znał. I zgodził się. Ten pomysł wziął się od niego, to była namiastka drużyny w Mieroszowie. Arek zapytał się ich czy nie zechcieliby przeprowadzić się do Wałbrzycha. Wyszła inicjatywa z Fabryki Toyoty, że pomogą temu zespołowi i tak to powstało wszystko – cztery lata temu. Ja jeszcze nie grałem, ale zawsze był ten pomysł, żeby jak już skończę grę w klubach zagranicznych, to z miłą chęcią tutaj przyjdę i będę grał, może jako trener – grający trener. To jest jedyny klub koszykówki bieganej, który ma klub koszykówki na wózkach. Szkoda, bo fajnie byłoby, gdyby kluby ekstraklasowe wzięły pod siebie takie kluby na wózkach. W tym roku pierwszy raz udało nam się zdobyć medal brązowy Mistrzostw Polski. To jest sukces po czterech latach. Dziękuję za rozmowę. W dalszej części wywiadu nasz gość opowiada o pracy w reprezentacji Polski, a także o przygotowaniach do Mistrzostw Europy w koszykówce na wózkach inwalidzkich. Zdradzi również jak sport wpływa na pokonywanie codziennych trudności.