W dzisiejszym felietonie chciałbym podzielić się z czytelnikami refleksją na temat naszego futbolu wałbrzyskiego. Jak wiadomo jest on dzisiaj na totalnych peryferiach poważnej rywalizacji. Jest kilka fajnych, drobnych inicjatyw, wiele osób się w nie angażuje, podtrzymuje tradycje, ale to jest tylko „rynek” lokalny. Dlaczego takie średniej wielkości polskie miasto nie ma solidnej drużyny na szczeblu choćby drugiej ligi?
Oczywiście, że wałbrzyski sport, jak i całe miasto przeżyło wstrząs w okresie transformacji ustrojowej. Z tak silnego ośrodka sportowego nie zostało praktycznie nic. Ale pamiętajmy, że od tych przemian minęło już ponad trzydzieści lat i czy zwalanie wszystkiego na to, „że kiedyś były kopalnie i dawały pieniądze a teraz nie ma przemysłu” ma jakikolwiek sens? Oczywiście nie ma, ale odnoszę wrażenie, rozmawiając z wieloma osobami będących w lokalnej piłce, że ten argument jest wiecznie żywy i daje pewne usprawiedliwienie wobec braku działań aby w Wałbrzychu stworzyć solidny klub działający na zdrowych zasadach. Wiele innych miast funkcjonujących w czasach PRL na podobnych zasadach co Wałbrzych (uzależnionych od jednej gałęzi przemysłu) równie mocno przeżyło transformację.
Również silne kluby, jakie w tychże miastach funkcjonowały (Zagłębie Sosnowiec, Polonia Bytom, Stal Mielec, Motor Lublin…) znalazły się na mniejszym lub większym zakręcie (niektóre na moment przestały nawet istnieć i odrodziły się jako nowe podmioty) ale praktycznie wszystkie po okresie swoistego katharsis powróciły do rywalizacji na szczeblu centralnym, nawet do Ekstraklasy! Odnoszę wrażenie, że w Wałbrzychu ciągle trudno nam się oderwać od przeszłości i stworzyć zupełnie nowy projekt na miarę nowych czasów. A że taka inicjatywa zostałaby entuzjastycznie przyjęta przez mieszkańców nie ma najmniejszej wątpliwości!