Studio Espresso z Karoliną Jefmańską z autorką sztuk teatralnych dla dzieci i pracownikiem Wałbrzyskiego Ośrodka Kultury rozmawiał Paweł Szpur
Piszesz sztuki dla dzieci, jak to się zaczęło?
Zmusiła mnie do tego sytuacja, miałam grupę teatralną – Małe Frędzle w Wałbrzyskim Ośrodku Kultury, w którym pracuję ponad 10 lat. Grupa działała ponad sześć lat. Właśnie dla nich pisałam pierwsze sztuki. Na początku to były sztuki troszeczkę przerabiane, bajki, które przerabiałam na swój sposób. Dzieciaki bardzo się z tego cieszyły, bo miały troszeczkę niekonwencjonalne te postacie. Później zaczęłam sama te sztuki pisać.
Czym się różni pisanie sztuki od innej formy literackiej?
Nie wiem (śmiech). Próbuję pisać, ale to bardziej dla siebie, takie swoje opowiadania, które mam w głowie albo w sercu. Nie wiem czym to się różni, ale dla mnie o wiele prościej jest napisać sztukę. To są dialogi, w dialogach łatwiej wykazać się poczuciem humoru, jest jakaś taka lekkość w tym, jak postacie i historie rozpisze się na dialogi.
Skąd czerpiesz inspiracje? Pewnie nie tylko bajki?
Nie… nie wiem? (śmiech)
Z życia?
Z życia, z głowy, z tego, co wpadnie w moją przestrzeń – biorę to. Ze środka? Nie wiem? Po prostu pomysły pojawiają się.
Jak się pracuje z dzieciakami? Jak one podchodzą do tego?
Bardzo miło wspominam ten czas, kiedy pracowałam z Małym Teatrem Frędzle. To były najlepsze dzieciaki z jakimi pracowałam w życiu. U nas wyglądało to bardzo profesjonalnie. Dzieci były zaangażowane bardzo profesjonalnie. Rodzice byli przede wszystkim bardzo zaangażowani i przykładali się. Jak mieliśmy konkretny termin do zrealizowania spektaklu, to robiliśmy to w terminie. Mało tego, kiedyś zrobiliśmy spektakl, który był częścią spektaklu repertuarowego w Teatrze Dramatycznym Volare. To było kilka lat temu. Moje dzieciaki pierwsze przygotowały swój spektakl i jeszcze czekaliśmy na zawodowych aktorów, bo ich premiera została przełożona. Były bardzo zdyscyplinowane.
Czy tematyka twoich spektakli posiadała jakiś morał? Uczyły one czegoś?
Zwykle w tych historiach jest tak, że chce autor, żeby ta treść była niesiona przez tekst i pokazywana na scenie. W Garym Rondlu akurat też tak jest.
I tu Ci przerwę, bo właśnie rozpoczęłaś temat sztuki, którą napisałaś. Została ona nagrodzona i opublikowana również na Węgrzech w spisie sztuk. Skąd pomysł i co to za spektakl?
Gary Rondel to sztuka o małym rondelku, który jest niepotrzebny, który szuka swojej ścieżki życiowej. Ale wykazuje się odwagą i w finale znajduje to, czego tak bardzo potrzebował. To jest krótka sztuka, sztuka dla dzieci. To jest sztuka, która może być adaptowana na scenę przez dzieci dla dzieci. Jest dosyć uniwersalna i dosyć prosto napisana i zabawna.
Skąd wzięłaś inspirację, by poruszyć taki temat?
Wiedziałam, że jest konkurs w Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu i ten konkurs odbywał się od wielu, wielu lat. Ja też korzystam z dorobku tego konkursu. Sztuki, które tam się ukazują zostają wydane w Nowych Sztukach dla Dzieci. Ja w swojej pracy z Małym Teatrem Frędzle korzystałam z tych zeszytów. Inspirowałam się historiami czy adaptowałam sztuki. Dużo wybierały dzieciaki. Wiedziałam, że taki konkurs jest i bardzo chciałam coś napisać i sprawdzić czy uda mi się przebić i czy mój tekst zostanie tam opublikowany. I się udało.