Można panikować. Tym krótkim zdaniem nawiązuję do filmu, gdzie prof. Malinowski obrazowo przedstawia, w jakim punkcie zmian klimatu jesteśmy. Dzisiaj czuję, że nastrój paniki staje mi się bliski. Z jednej strony widzę, jak zjawiska pogodowe na skutek zmian klimatu przybierają na sile – tym samym staje się mniej bezpiecznie. Z drugiej, widzę, jak absolutnie nic nie zmieniamy na lepsze a często i na gorsze.
W Kanadzie i na Syberii wieczna zmarzlina zamienia się w grząskie błoto. Miejsca, które są zasiedlone, ludzie zbudowali domy i żyli tak od pokoleń właśnie tracą dachy nad głową, bo grunt rozmiękcza się. To, co miało być wieczne na naszych oczach znika. Rosyjska Duma, dopiero w tak podbramkowej sytuacji, zamierza zdecydować się na stałe obserwacje wiecznej zmarzliny i konieczne z tych obserwacji działania. Trochę późno.
W naszym kraju w najlepsze trwa wyrąb drzew. Ceny drewna szybują w kosmos to i ciąć trzeba szybko – z takiego założenia wychodzi nasz rząd, który za nic ma rozsądek i troskę o przyszłość nieco dalszą niż jeden kwartał. We wtorek Rada Ministrów przyjęła groźny projekt specustawy o lasach. Najkrócej ujmując chodzi w nim o to, żeby 1246 hektarów lasów, gruntów rolnych i innych przekazać na inwestycje – bez kompensacji. Czyli wyrąbią drzewa na ponad 1200 ha i w zamian nie zasadzą nawet małego krzaczka, bo nie będzie takiego obowiązku. Żeby tego było mało, projekt jest procedowany w tempie ekspresowym.
W 1 dzień projekt Ministerstwa (psucie) Klimatu i Środowiska przeskoczył 8 etapów legislacyjnych, w tym – konsultacje społeczne. A jeśli ktoś ma wątpliwości czy drewno jest w cenie, wystarczy przejść się po okolicznych górach, które „łysieją”. Podcinamy sobie gałąź, na której siedzimy i to dosłownie!