Powszechnie narzekamy na umiejętności naszych piłkarzy, nawet w większości tych reprezentacyjnych, zarzucając im brak odpowiedniego wyszkolenia technicznego i odwagi podejmowania gry jeden na jeden z rywalem. Na pewno wielu dzisiejszych kibiców pamięta swoje lata szkolne, kiedy sami grali w piłkę czy to w szkole czy na różnych dzikich boiskach i do dryblerów mających naturalny talent do piłki krzyczało się: „nie kiwaj się”, „nie idź sam”, „gramy podaniami”.
Takie hasła były też często powtarzane przez np. opiekunów drużyn szkolnych czy nauczycieli podczas gierek na lekcjach w-f. Tym samym do świadomości przeniknęło, że indywidualne popisy na boisku należy wręcz tępić jako szkodliwe dla dobra drużyny. Mam wrażenie, że takie myślenie w polskim procesie szkolenia (jeżeli o takowym w ogóle możemy mówić) pokutuje do dziś a jego efekty skutkują potem słabą techniką zawodników ekstraklasowych i reprezentacyjnych.
Oczywiście „kiwanie się” dla samego kiwania nie ma sensu ale umiejętności dryblingu danego zawodnika mogą mieć zbawienny wpływ na wynik drużyny. Taki zawodnik może robić gigantyczną przewagę poprzez przeniesienie akcji na pole rywala skuteczniej niż długim podaniem, zgubienie obrońców i otworzenie drogi do bramki. Niestety nawet w nowopowstających, niby superprofesjonalnych akademiach piłkarskich ten element jest niedoceniany, choć powoli się to zmienia.
Widzę to po działalności mojego kolegi po freestylowym fachu Piotra Oleksika z Łodzi (triumfatora wielu międzynarodowych, prestiżowych zawodów w panna soccer – odmianie piłkarskiego freestyl’u polegającej na grze jeden na jeden), pioniera w indywidualnym szkoleniu w grze jeden na jeden i dryblingu, które to umiejętności mają praktyczne zastosowanie podczas meczów. Piotr jest zapraszany jako konsultant i trener do coraz większej liczby akademii czołowych polskich klubów.